czwartek, 24 grudnia 2015

Aplikacja





Tytuł "Aplikacja"
Tytuł oryginału "Free to Fall"
Autor Lauren Miller
Liczba stron 456
Tłumaczenie Jarosław Irzykowski
Data wydania 7 października 2015
Wydawnictwo Feeria Young
Cena okładkowa 37.90 zł
Ekranizacja NIE








   Witajcie po dłuższej przerwie. W trakcie mojej nieobecności czytałam lekturę pt."Stary Człowiek i Morze" oraz trzy ostatnie części Akademii Wampirów. Nie widzę sensu w pisaniu recenzji którejkolwiek z wymienionych książek, dlatego mnie nie było. Wczoraj natomiast skończyłam książkę pt."Aplikacja". Zapraszam do przeczytania recenzji :D

   Najpierw przybliżę Wam pokrótce fabułę. Przyszłość. Wielkie koncerny Google i Apple zostały zastąpione jeszcze większym koncernem Gnosis. Laptopy i komputery (prawie) zniknęły z rynku. Zastąpiły je G-tablety. Iphony i inne smartphony zostały natomiast handeldami gemini. Służą im m.i. jako klucze do drzwi, szkoły mają własne aplikacje, przez które informują uczniów o wszystkim na bieżąco, nawet o przydziale do klas i akademików. No, a nasza tytułowa aplikacja Lux stała się używką dla większości populacji świata. Dzięki niej, ludzie nie muszą podejmować decyzji. Ona robi to za nich. Podpowiada im co zjeść, z kim się związać,co ubrać, planuje dzień itd. Gdy główna bohaterka - Rory - wyjeżdża do prestiżowej szkoły Theden poznaje buntownika Northa, który nie korzysta z Luxa. Korzysta za to  z Iphona i laptopów. Ma swój sekret,dzięki któremu wie na czym polega Lux. Szczegółów i reszty historii dowiecie się podczas czytania tej świetnej lektury.

   Przez pierwsze sto stron, książka do mnie nie przemawiała. Denerwował mnie styl pisania autorki. Wcześniej pokładałam w książce duże nadzieje, a po tych stu stronach myślałam, że się przeliczyłam. Książka natomiast bardzo mnie zaskoczyła. Po przekroczeniu połowy tak się w niej zatraciłam, że gdy się skończyła prawie się popłakałam.

   Według mnie cała książka to jedna, wielka metafora tego , co elektronika robi z ludźmi w obecnych czasach. Próbują zagłuszyć naszą wewnętrzną intuicję. Skomputeryzować wszystko. A nam jest dzięki temu wygodniej. Cieszę się chociaż z tego, że książki nadal wydawane są w papierowej wersji. Niestety już nie wszystkie. Tak, do Ciebie mówię "Szukając Kopciuszka"!

   Ostatni element recenzji to okładka. Jest różowa, a to mój ulubiony kolor, więc dla mnie supi. Na początku nie bardzo podobał mi się pomysł z pękniętym ekranem, ale po przeczytaniu nabrał dla mnie sensu. Ale nic Wam nie zdradzę. Sami do tego dojdziecie :D

   Książce daję 9/10. Życzę czytelniczych świąt :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz