niedziela, 6 marca 2016

Maybe Someday

 


                         



Tytuł "Maybe Someday"
Tytuł oryginału "Maybe Someday"
Autor Colleen Hoover
Liczba stron 382
Tłumaczenie Piotr Grzegorzewski
Data wydania 13 maja 2015
Wydawnictwo Otwarte
Cena okładkowa 36.49 zł
Ekranizacja NIE





   
 Ridge jest bardzo utalentowanym gitarzystą. Komponuje cudowne utwory. Jedyne czego im brak to tekst. Codziennie ćwiczy grę na balkonie i codziennie widzi jak dziewczyna z naprzeciwka mu się przysłuchuje. Gdy pewnego razu zauważa, że ona podśpiewuje do jego utworów, postanawia zrobić wszystko, aby je od niej zdobyć.

   Sydney uwielbia słuchać jak facet z naprzeciwka cudownie gra na gitarze. Od czasu do czasu do nich śpiewa. Teksty same wypłynęły jej z ust. Nawet ich nie spisała. Gdy on prosi ją o przesłanie mu jednego tekstu, nie może się nie zgodzić. W dniu swoich 22 urodzin zostaje na ludzie. Bez dachu nad głową, chłopaka, przyjaciółki i możliwości pomocy rodziców. Gdy Ridge proponuje jej, aby trochę u niego zamieszkała, nie ma wyjścia - musi się zgodzić.

   W książce dialogi i opisy przeplecione są piosenkami w języku angielskim, a na końcu książki znajdziemy ich tłumaczenie. Na stronie maybesomeday.pl możemy posłuchać ich wszystkich w wykonaniu Griffina Petersona.

   Jak ktoś pyta mnie co sądzę o "Maybe Someday" odpowiadam, że o, że przeczytałam ją jednego dnia mówi samo za siebie. Dla mnie jest to obyczajowy kryminało romans. Dlaczego kryminało? Ponieważ w kryminałach mamy nagłe zawroty akcji i to właśnie to łączy "Maybe Someday" z kryminałami. Książka jest naprawę cudowna. Obrazuje nam sytuacje z punktu widzenia i Sydney, i Ridga. To jest naprawdę świetne. Widzimy co dzieje się w ich głowach podczas różnych sytuacji. Czasem znamy sekrety jednego z nich, gdy drugie nawet o nich nie pomyślało. Zaczynamy rozumieć, dlaczego ludzie piszą dane piosenki. Co ich tekst mówi o autorach. Pamiętajcie. Piosenka zawsze oddaje to, co w danej chwili czuje jej autor.

   Piosenki same w sobie również są super. Autorka pokazała nam nie tylko swój talent pisarski, ale i również muzyczny. Jestem pod wrażeniem poziomu jej piosenek.

   Nie jest to przewidywalna książka o nastolatkach. Emocje wylewają się z jej kart tuż po przeczytaniu pierwszych zdań. Przepełnią Was i Wami zawładną od pierwszej do ostatniej strony włącznie. W pewnym momencie zaczęłam krzyczeć "dlaczego to nie jest szablonówka?!". Właśnie na to się nastawiłam (może to dlatego, że wcześniej nie miałam styczności z Colleen). To jak Sydney i Ridge są ze sobą szczerzy naprawdę mi zaimponowało. Rzadko kiedy ludzie są wobec siebie tak prawdziwi.

   Chodź Rigde nie przynależy do moich mężów, to książka dostaje ode mnie 10/10. Gorąco polecam :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz